Siedzą na tykającej bombie

Około 80 chorych w podeszłym wieku na bruku. 780 chorych dzieci pozbawionych rehabilitacji. Taka sytuacja ma miejsce w Cieszynie, a jest efektem niedawnych decyzji NFZ związanych z cięciami w finansowaniu działalności zakładów opieki zdrowotnej. W podobnej sytuacji są liczne ośrodki w całym województwie i kraju.

W zeszłym tygodniu pisaliśmy o proteście wobec decyzji NFZ związanej z cięciem budżetowym w cieszyńskim Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym Sióstr Boromeuszek. Przypomnijmy, że NFZ przygotował nową umowę, która zapewnia finansowanie zakładu tylko w 60%. Przy takim dofinansowaniu trzeba będzie rozwieźć 80 pensjonariuszy do innych ośrodków pomocy. Schorowani pacjenci mogą nie przeżyć takich zmian. Ponadto pracę straci ok. 60 spośród 170 pracowników zakładu.

Okazuje się, to niejedyny cieszyński zakład opieki zdrowotnej, który nie otrzyma dofinansowania z NFZ. Jak wynika z ogłoszonych wyników konkursu ofert w NFZ na udzielenie świadczeń opieki zdrowotnej, dofinansowania na najbliższe lata nie otrzyma także Ośrodek Rehabilitacyjno-Edukacyjno-Wychowawczy Polskiego Stowarzyszenia na Rzecz Osób z Upośledzeniem Umysłowym Koło w Cieszynie (PSOUU). W tym przypadku oferta została całkowicie odrzucona przez NFZ. Oznacza to, że jeśli ośrodek w ogóle nie dostanie wsparcia finansowego, to będzie się to równać z zamknięciem pionu rehabilitacyjnego.

Ośrodek Rehabilitacyjno-Edukacyjno-Wychowawczy (OREW) od 15 lat otrzymywał wsparcie z NFZ. - Trudno pogodzić się z faktem, że nasi podopieczni nie będą mogli kontynuować rehabilitacji w naszej placówce i że w ogóle tego typu świadczenie nie będą mogły być realizowane w Cieszynie, mieście powiatowym - piszą na stronie internetowej PSOUU jego pracownicy. - Podjęliśmy działania odwoławcze od decyzji NFZ w celu przywrócenia możliwości zakontraktowania usług z zakresu rehabilitacji dzieci z zaburzeniami wieku rozwojowego i utrzymania ich poziomu świadczeń - informują.

Zdaniem zarządu PSOUU, Anny Wrzecionko i Elżbiety Waliczek, w NFZ błędnie ustalono odgórnie kryteria oceny ofert. Inaczej nie potrafią sobie wytłumaczyć nagłego odrzucenia ich oferty po 15 latach współpracy, gdy od 1997 roku sukcesywnie zwiększa się liczba pacjentów tego ośrodka (obecnie jest ich 780). Twierdzą, że dofinansowanie otrzymały zakłady o znacznie mniejszym doświadczeniu, wiedzy i renomie. - Pominięcie przy wyborze tak doświadczonego podmiotu, z wysoko wykwalifikowaną kadrą na rzecz nawet nowicjuszy w tej dziedzinie budzi uzasadnione zdziwienie. Jest to krok zupełnie niezrozumiały z punktu widzenia pacjentów, o których dobro ma przecież dbać NFZ - piszą w odwołaniu. - Zarówno kryteria konkursu, jak i przede wszystkim ich ocena jest rażąco niezrozumiała - dowodzą.

- Nagłe przerwanie i zakończenie rozpoczętej rehabilitacji u dzieci, które leczymy w naszym ośrodku, spowoduje niepowetowane straty - kontynuują w odwołaniu. - Należy zadać pytanie NFZ, gdzie i na jakich warunkach ma być kontynuowana rehabilitacja naszych podopiecznych? Kto będzie ponosił koszty społeczne zwolnień 17 pracowników zakładu leczniczego? - pytają, nie kryjąc żalu. Co ważne, usługi świadczone przez OREW były nieodpłatne.

Teraz znalezienie ośrodka zastępczego będzie dla pacjentów bardzo trudne. Konieczne będzie wyjeżdżanie poza miasto, a może nawet województwo, by nie przerywać leczenia, które umożliwia im życie. Dodajmy, że jeden z ważniejszych zakładów rehabilitacyjnych dla dzieci w województwie śląskim, Wojewódzki Szpital Rehabilitacyjny dla Dzieci w Jastrzębiu-Zdroju także nie dostał dofinansowania z NFZ w zakresie działania poradni rehabilitacyjnej i fizjoterapii ambulatoryjnej dla dzieci. 20 czerwca br. NFZ negatywnie odpowiedziało na odwołanie tego szpitala, ten z kolei nie odpuszcza walki i wystosował kolejne odwołanie.

Śląski oddział NFZ w Katowicach nie udziela komentarzy w tej sprawie. Mimo wielu prób dotychczas nie udało nam się skontaktować z rzecznikiem prasowym. Do tematu jeszcze powrócimy.

gazetacodzienna.pl, data publikacji: 23.06.2014, źródło